środa, 4 lutego 2009

o wyprawie

pomysl urodzil sie chwile przed zajeciem arka miejsca pod moim serduszkiem a mianowicie gdy tata marek polecial do canady, samotnie w wielkim domu z 7 facetami na obrzezach galway chadzajac do tyry(pierwszy dzien pracy w moje 3ote urodziny 8h sprzatania ubrana na galowo wrecz skonana lezac na podlodze poplakalam sie ze zmeczenia,nie pracowalam prawie rok,zyjac za oszczedzona kase z tyry w germany)rezygnujac z kariery w bandzie i grania na gitarze(za bardzo zakochana bylam by moc logicznie myslec :)w chacie ktora wrecz przepalona byla dymem papierosowym itd itp..obmyslalam ,gdzie sie wyrwac samej,a najlepiej idzie mi trekking,wiec padlo na hiszpanie i piechota do san diego de compostela,chcialam ruszyc we wrzesniu 13 jak zawsze..ale pomysl upadl gdy nagle ktos zaczal kopac mnie od srodka :)pomysl odzyl na nowo w zmienionej nieco formie..doszly 2 osobniki plci meskiej,2 rowery,przyczepka i miesiace letnie..trasa wyprawy byc moze tez ulegnie zmianie na pewnym odcinku wiec nie bedzie typowe el camino..pomysl byl i jest i ciagle rosnie..mialo byc okolo 1oookm i 18 dni na pokonanie trasy..wiec czy zmiany jakies naniesiemy zaleza od tego czy starczy czasu..z dublina samolotem do francji,stamtad rowerami do hiszpanii do san diago (fisterra)i powrot lotniczy..
celem jest droga..celem jest spedzenie wspolnie czasu z arkiem..celem jest pokazanie mu swiata przez wszystkie zmysly jakie posiada..celem jest tez promowanie i zachecanie innych rodzin do takiego wspolnie spedzanego czasu..i wreszcie do poznania siebie i swojego partnera,swoich mozliwosci,medytacji w drodze,poznawania innych na swojej drodze..dlaczego hiszpania?wiaze sie to jeszcze z tym ze arek nie byl szczepiony i nie chce w tej chwili ruszyc z nim bardziej egzotycznie i ekstremalnie(zastanawiam sie nad inna forma zabezpieczenia jego odpornosci,pomysl jest ale to w innym poscie)no i tam nie bylam,a mialam moment ,ze chcialam tam pracy szukac,i sie ciesze ze tam nie pojechalam za praca(mieszkalam z 3 hiszpanami przez 4 miesiace ciazy,o masakra..glosni,zabawa,i mowiac tak tak robia dalej swoje,brudasy)pewnie nie wszyscy i moze na takich trafilam,mlodzi i chcieli sie bawic,a ja ciaza i praca i chec spokoju na chacie)no ale hiszpanie chce zobaczyc,chce sie zmeczyc na rowerze i patrzec na usmiechnieta buzie arka,no i tate dziko bawiacego sie z synem..ciekawe co beda wymyslac za zabawy na powietrzu?
przygotowania trwaja,i sprzetowe i formy fizycznej..jakos to bedzie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.